Projekt mojego ogrodu

Po poprzednim poście pewnie wszyscy (tzn.: całe dziesięć osób, które w tej chwili obserwują mojego bloga – uwielbiam Was wszystkich:D) umierają pewnie z ciekawości, jak też wyglądał projekt mojego ogrodu. Z pewnością był niezwykle dopracowany, przemyślany, wszystko w nim było doszlifowane…. No nie. Chciałabym, ale nie. Trudno jednak oczekiwać, żeby pierwszy w życiu projekt był godny Chelsea Flower Show (rany, to już za chwilę!). Na szczęście jest wystarczająco dobry, bym nadal chciała go realizować, chociaż bez zmian się nie obyło. Nie wszystkie zaplanowane punkty udało mi się zrealizować: część została odrzucona, część czeka na realizację, a niektóre elementy pojawiły się w ogóle później i pierwotny projekt ich nie przewidywał.

Zacznijmy jednak od tego, jak wyglądał projekt oryginalny:

oryginalny projekt ogrodu
projekt oryginalny

Szczegóły nie są zbyt dobrze widoczne, ale mam nadzieję, że to, co najważniejsze da się zauważyć. Widać dość mocno zaznaczony podział ogródka na poszczególne strefy i skłonność do geometrycznych kształtów. Rzucają się w oczy ładnie pokolorowane rabaty, ale to akurat ma mniejsze znaczenie, bo na tym etapie skupiałam się na stworzeniu struktury ogrodu, a nie na poszczególnych nasadzeniach, które mają tylko orientacyjny charakter.

Stan obecny, zrealizowany na bazie tego projektu, wygląda następująco:

projekt- stan obecny
projekt - stan obecny

Żeby było łatwiej się zorientować, zmiany będę omawiać w kolejności nie od najważniejszych, ale geograficznie, począwszy od okolic kominka.

Rzuca się w oczy znaczne uproszczenie realizacji w stosunku do projektu:D. To jest skutek faktu, że ogród robiliśmy własnymi siłami: wynajętym brukarzom bym nie odpuściła, a mężowi – owszem:D.

Na razie nie ma utwardzonego placyku pod świerkiem, który miał uprościć utrzymanie porządku w miejscu, gdzie nic nie chce rosnąć, za to ze świerków opada dużo igieł i szyszek. Wysypywanie tego miejsca korą tylko po to, żeby za parę miesięcy ją wyrzucić razem z nimi tak jakby mija się z celem. Ale nie tracę nadziei, że placyk kiedyś się pojawi (jeśli będę wystarczająco długo suszyła głowę mężowi:D). A póki co, leżą tam stopnie z podkładów kolejowych (nie polecam – okropna trucizna!), które staram się powoli obsadzać bluszczem, bodziszkiem korzeniastym, dąbrówką, przywrotnikiem – czymkolwiek co zechce tam rosnąć. Czy ja już wspominałam, że nie znoszę świerków pospolitych? Są okropne. W każdym razie – dzięki tym stopniom mogę w końcu chodzić do kompostownika bez brudzenia kapci (a chodzę często).

Wracając do projektu: została uproszczona linia trawnika, co ma swoje dobre i złe strony: kompozycyjnie trochę gorzej to wygląda, ale za to zrobiło się trochę miejsca na roślinki, których tam bardzo brakuje.

rabata kominkowa w 2017 r.

Niezbyt lubię to miejsce i nieczęsto je fotografuję, dlatego zdjęcie jest sprzed dwóch lat. Tego drzewka przy kominku już nie ma, żywopłot z bukszpanu, który ma zasłonić bałagan przy kompostowniku, rośnie bardzo powoli (cieszę się, że w ogóle rośnie), a tej rabatki z przodu i po prawej stronie, pod tujami miało nie być ale cieszę się że jest. Trawnik w całorocznym cieniu bardzo kiepsko sobie radzi, a z rabatkę da się uatrakcyjnić (plany na ten sezon).

 

widok na kominek
2017 rok to był dobry rok dla trawników;)

Na tym zdjęciu widać, że długa, prosta linia rabaty pod tujami (swoją drogą – to temat na odrębny post) niezbyt ciekawie wygląda. Lepsza byłaby przełamana, zgodnie z projektem. Na szczęście nie jest to tak widoczne, żeby mi to spędzało sen z powiek.

Przy tarasie są największe różnice pomiędzy stanem obecnym a pożądanym;). Przede wszystkim – płytki tarasowe są już bardzo zniszczone i wymagają wymiany (w wersji optymistycznej: na deski). Murek też został obłożony niezbyt estetyczną imitacją cegieł. Na zdjęciu wyżej znakomicie to widać. A drugi problem to ten widok:

widok z drzwi tarasowych
widok z drzwi tarasowych w marcu

To widok z naszych drzwi na taras – wprost na podjazd sąsiadów (co prawda rodzina, ale i tak…). Długo myślałam jak by rozwiązać ten problem, bo ograniczeń było dużo (mało miejsca, przejście musi być zostawione i do furtki, i w kierunku kominka) i w końcu wymyśliłam coś takiego:

projektowany widok przed tarasem
planowany widok od drzwi tarasowych

Część trawnika zostanie zlikwidowana i zamieniona na placyk (wyłożony żwirem lub płytkami), przed furtką będzie zrobiona donica (murowana, tynkowana, ocieplona), w której zostanie posadzony bukszpanowy (wiem, wiem: ćma) żywopłot. Przed donicą będzie ławeczka (akurat przyda się dodatkowe, ocienione miejsce do siedzenia) i donice z roślinami ozdobnymi. Bliżej tarasu może uda się nawet posadzić jakieś niezbyt duże drzewko ozdobne?  Klon strzępiastokory mi się marzy…

Do tego urośnie żywopłot cisowy pod ogrodzeniem, jabłonka van eseltine, która w tej chwili ma jeden patyczek – i zrobi się bardziej kameralnie.

Kolejna zmiana dotyczy rzeczy, która nie była przewidziana w projekcie:

zdjęcie z lipca 2018 r - już nieaktualne, bo jesienią rabata przeszła poważną rewolucję; zresztą, wiosną też:D

Pozostawienie tego świerka to było stanowcze życzenie mojego męża. Nic pod nim nie planowałam oprócz dywaniku z bluszczu i pnącza, które zarośnie tą wiatę. Ale potem zamarzył nam się hamak, hamak trzeba było na czymś powiesić, a że nie chcieliśmy kolejnego mebla, który trzeba by było chować na zimę, to wymyśliliśmy taką konstrukcję, która dodatkowo służy naszym dzieciom jako plac zabaw (wisi na niej drabinka, huśtawka itp). W międzyczasie kwiatków pod wiatą jakoś tak się namnożyło, sama nie wiem jak i kiedy… No zupełnie nie mam pojęcia;)….

I chyba ostatnia istotna zmiana, to kwestia chodnika przy domu. Planowałam likwidację starego chodnika, idącego od podjazdu przy samej ścianie, zrobienie nowego w środku rabaty oraz przedłużenie chodnika idącego od tarasu aż do trawnika. Przypomnę projekt, żebyście nie musieli przewijać do góry:

Ale ten chodnik (w przeciwieństwie do tarasu) jest zrobiony z tak porządnej cegły klinkierowej, że nie mieliśmy serca (ani funduszy) żeby go skuć. Zatem chodnik pod ścianą został bez zmian, a na przedłużeniu tego drugiego ułożyliśmy takie same stopnie jak przy kominku:

rabata kwaśna
aktualne zdjęcie rabaty - właśnie zaczęły kwitnąć azalie

Trochę szkoda, bo mogłabym puścić jakieś pnącza na ścianę domu, byłby bardziej otulony zielenią. Z drugiej jednak strony, tak jak jest, wygodniej się korzysta, bo na podjeździe często parkujemy samochody i do chodnika odsuniętego od ściany trudniej by było przejść.

No i to byłoby chyba na tyle. Generalnie plan jest taki, żeby mieć geometryczny ogród (pasujący do niewielkich rozmiarów działki i miejskiego otoczenia) „zmiękczony” swobodnymi i naturalistycznymi nasadzeniami. Z góry ta geometria jest lepiej widoczna, tym bardziej, że nasadzenia jeszcze nie zdążyły jej zmiękczyć.

widok z góry 1
nie mogę się naptrzeć na ten trawnik - taka róznica w stosunku do obecnego sezonu!
widok z góry 2
Podoba mi się to, co zostało zrobione ale jak widzę ile jeszcze jest do zrobienia... ehhh:D

2 myśli na “Projekt mojego ogrodu”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *