Te puchate rozplenice

te puchate rozplenice

Nie chcę wywoływać wilka z lasu, ale pogoda chyba daje nam do zrozumienia, że trzeba się przygotować na nadejście … wiecie, to słowo na j….. Na szczęście oznacza to również, że pora na TRAWY! Wspaniałe, falujące, chwytające słońce trawy! Na początek bierzemy na warsztat ROZPLENICE. Jak je posadzić, żeby w pełni wykorzystać ich urodę?

Rozplenice to jedne z najpiękniejszych i najbardziej lubianych traw: czarują eleganckim, fontannowym pokrojem oraz kwiatostanami, które przypominają szczotki do butelek:D. Ich cieniutkie liście ładnie wyglądają już od lipca ale prawdziwy pokaz dają od końca sierpnia, kiedy to zakwitają setkami puszystych kotków, aż do pierwszego ciężkiego śniegu, który je przygniata do ziemi. Dlatego warto je przed dużymi opadami śniegu powiązać w snopki. Aby nie za wcześnie, bo te słomkowe półkule pięknie rozjaśniają bury, zimowy krajobraz.

Jak je pielęgnować?

Rozplenice lubią żyzną i wilgotną – ale przepuszczalną – ziemię oraz dużo słońca. Lubią też mieć dużo miejsca. To nie są rośliny, które można gdzieś upchnąć. Te królewny, jak czują się stłamszone, to strzelają focha i przestają kwitnąć. 

Wiosną, nie za wcześnie (koniec marca lub początek kwietnia będzie odpowiedni) należy je ściąć. Uwaga: rozplenice bardzo późno startują: dopiero pod koniec maja zaczynają wypuszczać świeże kłosy. Dlatego nie przejmujcie się, jak wszystko dookoła będzie już świeże i zielone, a one ciągle suche i nie wykopujcie ich pochopnie.

Co kilka lat – jak zaczynają łysieć od środka – trzeba je podzielić celem odmłodzenia. I to jest bardzo ciężka robota. Zorganizujcie sobie do niej jakiegoś silnorękiego z siekierą, piłą ręczną i ostrym szpadlem, bo łatwo nie będzie.

Poza tym nie są kłopotliwe: ani choroby się ich nie imają, ani szkodniki im nie grożą (poza kotami, które lubią je podskubywać – ale może to tylko moja taka wariatka?).

 

A co z mrozodpornością?

Nie są w pełni mrozoodporne (a niektóre odmiany są wręcz jednoroczne w naszym klimacie) ale problemem nie jest tak naprawdę mróz a wilgoć (szerzej o mrozoodporności roślin pisałam tutaj) . Tak jak wszystkie trawy, nie znoszą ciężkiej, zlewnej ziemi. Na glebach przepuszczalnych i w miejscach osłoniętych od zimowych wichrów powinny przetrwać bez problemu. Wiązanie w snopek bardzo im w tym pomoże, bo osłania karpę przed wilgocią. Niektórzy zalecają ich okrywanie ale ja już przestałam.

W jakich odmianach występują?

Najbardziej popularna jest odmiana Hameln – jest jedną z większych i bardziej odpornych na mróz odmian. Większa jest chyba tylko polska odmiana Lady U. Mniejszych odmian jest więcej: Little Bunny, Little Honey, Little Boy. Hameln Gold też jest nieduża i jako jedyna ma limonkowo żółte liście. Odmiany Black Beauty czy Moudry mają ciemniejsze, bardzo efektowne kwiatostany.

Bardzo piękne odmiany o bordowych liściach Vertigo i Rubrum niestety nie zimują u nas i najlepiej traktować je jak rośliny jednoroczne.

rozplenica Lady U
tak wygląda odmiana 'Lady U' w ogrodzie Ani (link po kliknięciu w zdjęcie)

Gdzie sadzić i w jakim towarzystwie będą wyglądały najlepiej?

Z uwagi na kaskadowy pokrój i średnią wysokość rozplenice najczęściej sadzi się na przodzie rabaty. Najlepiej wyglądają oczywiście w zestawieniach z bylinami późnego lata (rozchodniki, astry, dzielżany, rdesty himalajskie). Swoją miękkością świetnie też łagodzą skalniaki, „twarde” bryły w ogrodach nowoczesnych i formalnych. Znakomicie pasują do wrzosowisk i nie może ich zabraknąć w ogrodach trawiastych.

Z powodu późnej wegetacji i upodobania do przestrzeni ich aranżacja sprawia nieco kłopotu, bo przez pierwsze pół roku wokół nich jest po prostu bardzo dużo gołej ziemi. Jest to idealne miejsce na sadzenie wczesnowiosennych roślin cebulowych ale ich liście też straszą po przekwitnięciu, dlatego ja dodatkowo testuję sadzenie pomiędzy rozplenicami niskich bylin kwitnących wiosną: kuklików i żurawek krwistych. Za dwa lata dam Wam znać, jak udał się eksperyment:D.

rozplenice i rododendrony w maju
tak było: rododendrony już kwitły, a rozplenice jeszcze straszyły zeszłorocznymi łodygami; do tego zasychające liście krokusów między nimi; to właśnie miałam na myśli pisząc: "kłopot aranżacyjny":D

Mój osobisty tip jest taki: 

Sadźcie rozplenice tak, żeby słońce je podświetlało od tyłu!

Np.: jeśli macie taras z południowej strony domu, to rabata naprzeciwko niego będzie miała wystawę północną. Ona może być nawet słoneczna, jeśli w pobliżu nie ma nic, co by ją ocieniało (częsty przypadek przy nowym budownictwie) ale sadzenie tam kwiatów będzie kłopotliwe, bo one będą się wykręcały do słońca – czyli tyłem do Was. Natomiast rozplenice nie dość że się nie odwracają, to najkorzystniej wyglądają właśnie podświetlone od tyłu.

2 myśli na “Te puchate rozplenice”

    1. A dlaczego?:) Za mało słońca czy za kiepska ziemia? Przyznam się, że u mnie mają warunki dalekie od optymalnych ale dają radę. Nie kwitną może tak spektakularnie jak na zapinowanych inspiracjach ale kwitną:D.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *