Wszyscy wiemy, co to jest pokrój kolumnowy czy kulisty, prawda? Ale jednocześnie mam wrażenie, że wszyscy mamy pewien kłopot z wykorzystaniem tej wiedzy w praktyce. W naszych ogrodach rośnie dużo najróżniejszych krzewów – ale czy poza okresem kwitnienia stanowią ozdobę ogrodu? Zatem dzisiaj chciałabym się pochylić nad zagadnieniem: w jaki sposób wykorzystać naturalną formę (pokrój) roślin aby stworzyć z nich piękną kompozycję, która będzie atrakcyjna przez cały rok.
Rośliny mają wiele cech. Najważniejsze z nich to oczywiście rozmiar i zimozieloność ale na ten temat raczej nie będę w stanie napisać niczego, czego byście już nie wiedzieli (chociaż jeśli chodzi o rozmiar, to polecam ten post o skali). Dlatego zajmę się kolejną istotną cechą roślin , czyli pokrojem. Rzecz niby błaha i mało ciekawa (w porównaniu np.: do emocji jakie budzą kolorowe kwiaty czy liście) ale to właśnie dobranie roślin pod względem pokroju decyduje o długoterminowej atrakcyjności naszego ogrodu. Zaczniemy od krótkiego zestawienia różnych form, w jakich mogą występować rośliny i ich znaczenia w budowaniu kompozycji ogrodu.
To jest ogród Przemka pokazywany na Ogrodowisku – wielki, międzynarodowy hit na Pintereście;
czy ktoś zauważył, że nie ma tutaj ani jednego kwiatka?:)
Kolumnowe
Czyli rośliny wąskie, a wysokie. Jeśli widzicie nazwę odmiany „Columnaris” czy „Fastigiata” – to będzie właśnie to. Stanowią znakomity wykrzyknik w ogrodzie: „zatrzymują” wzrok i kierują go ku górze. Absolutnie niezastąpione w małych ogrodach. Jest jednak związane z nimi niebezpieczeństwo – jak posadzimy ich za dużo, to za bardzo „zamykają” przestrzeń. Ta forma jest często spotykana zarówno u roślin iglastych jak i liściastych.
Stożkowate
Odmiany często nazywane „Piramidalis”. Z natury taki pokrój mają świerki czy jodły ale równie często ten kształt występuje w formie strzyżonych topiarow. U liściastych kojarzę tylko kalinę japońską o tym pokroju. Ta forma daje poczucie „solidnego oparcia” dzięki swojej szerokiej podstawie. Dobrze wygląda w warstwie struktury i lepiej ją wykorzystywać w tym charakterze niż jako soliter.
Odwrotny stożek
Tą formę z kolei przybierają głównie liściaste rośliny – gałęzie wychodzą z jednego punktu i kierują się ku górze. Jeżeli stożek jest wąski, to można je traktować tak samo jak kolumnowe (np.: berberys erecta, dereń świdwa compressa). Drzewa o tym pokroju (np.: wiśnia kanzan, wiąz wredei) można bez obaw sadzić przy samych przejściach, bo nie ma ryzyka, że gałęzie wykłują oko;). Obydwa stożki (zwykły i ten odwrócony) pięknie się uzupełniają w kompozycjach.
Płaczące
Wszelkiego rodzaju pendule to bardzo charakterystyczna, rzucająca się w oczy forma. Ma w sobie tyle charakteru, że jedna sztuka na cały ogród wystarczy w zupełności. Znakomicie wygląda jako główny element rabaty. Trzeba pamiętać o tym, że formy płaczące są najczęściej szczepione na pniu, zatem nie będą już przyrastać na wysokość.
Kuliste
Najbardziej uniwersalna i najpopularniejsza forma. Neutralna w tym sensie, że nie kieruje wzroku ani do góry, ani w bok, dzięki czemu znakomicie uzupełnia zarówno formy pionowe jak i poziome. Nie drażni stosowana nawet w dużych grupach. Bardzo przyjemną dla oka formą jest spłaszczona kulka, czyli „poducha” – w przeciwieństwie do „jajka” czyli kulki odchudzonej. Mała wskazówka: jeśli chcecie przycinać swoje krzewy w kule i obawiacie się, że Wam nie wyjdzie, to lepiej za dużo przyciąć z góry, niż z boków:D.
Fontannowe
Bardzo przyjemna, miękka i naturalna forma. Może służyć jako „echo” form płaczących lub kulistych. Daje bardziej subtelny efekt od nich, dlatego można ją stosować praktycznie bez ograniczeń.
Płożące
Do tej kategorii zaliczają się wszystkie rośliny, które chętniej rosną wszerz niż wzwyż. Poziomy układ gałęzi kieruje wzrok na boki i optycznie poszerza ogród. Znakomicie nadają się jako podstawa wszelkich form pionowych czy nawet kulek szczepionych na pniu. Ładnie wyglądają na brzegu rabaty, płynnie łącząc ze sobą trawnik i wysokie rośliny.
Jak wykorzystywać pokrój roślin przy komponowaniu rabaty?
A teraz do rzeczy: jak tą powyższą wiedzę wykorzystać w praktyce? Co z czym łączyć, żeby „zaiskrzyło”? Jakie chwyty zastosować, żeby wszystkim sąsiadom kapcie pospadały z nóg? Spróbuję podać przykładową receptę na udaną rabatę:
1. Najpierw wybieramy „coś wysokiego” (kolumnowe lub stożkowe), „coś niskiego” (płożące) i coś „pomiędzy” (kuliste lub fontannowe). Pamiętamy przy tym o zachowaniu właściwych proporcji.
2. Dobieramy jakiś focal point.
3. Sadzimy rośliny asymetrycznie pilnując, żeby wyższe były z tyłu.
4. Stosujemy powtórzenia (niekoniecznie dosłownie tych samych roślin).
5. Staramy się sadzić nieparzyście (pojedynczo, trójkami, piątkami – potem to w zasadzie nie ma znaczenia).
Dokładnie na podstawie tego przepisu zostały zbudowane obie poniższe rabaty:
Widać, że zostały obsadzone na podstawie dokładnie tego samego planu, prawda? Dwa piony różnej wysokości z prawej strony, po lewej – pojedynczy „płaczek” szczepiony na pniu, w środku trzy kule. Pod płaczkiem rośliny płożące, na froncie akcent kolorystyczny. Kompozycja ta sama, tylko rośliny inne. I właśnie o to w tej zabawie chodzi: żeby zacząć myśleć w kategoriach proporcji, kształtów, form a dopiero potem „przetłumaczyć” je na konkretne gatunki dostępne w lokalnym sklepie. Właśnie dlatego wszystkie, dosłownie wszystkie, poradniki o projektowaniu ogrodów zgodnie twierdzą, że „kupowanie oczami”, na zasadzie „to mi się podoba” to przepis na katastrofę.
Spodziewam się dwóch zarzutów:
Pierwszy: jeśli wszyscy będziemy postępować wedle tego samego schematu, to wszyscy będziemy mieli takie same rabaty – okropność!
No nie. To tak samo co z pieczeniem ciasta (żeby trzymać się metafory z przepisami): wszyscy używają mąki, jaj i mleka ale wystarczy że jeden doda czekolady, a drugi owoców i już będziemy mieli dwa zupełnie różne desery. Jednak w każdym przypadku proporcje mąki do jaj a także czas i temperatura pieczenia muszą być odpowiednie, żeby nie było zakalca.
A drugi zarzut brzmiałby pewnie, że nikt już nie robi rabat z iglaków, bo wszyscy sadzą miskanty i hortensje;), więc rady są przestarzałe.
Też nie, bo pokrój w przypadku traw i bylin (tak, wiem, że hortensje to nie byliny!) również ma znaczenie (o czym będę pisać szerzej jak się zabiorę za styl naturalistyczny) . A zestaw hortensje+miskanty m.in. właśnie dlatego odniósł taki sukces, że jedno ma pokrój pionowy, a drugie – kulisty, więc ładnie się uzupełniają. A poza tym – nic nie stoi na przeszkodzie, aby krzewy widoczne na powyższych rysunkach (częściowo) zastąpić i/lub uzupełnić odpowiednimi bylinami. Struktura zostanie wtedy uzupełniona kwiatami.
Jeszcze trochę inspiracji...
Jakiś czas temu na Pintereście znalazłam ryciny z jakiejś książki (jeśli ktoś mógłby napisać, jaki ma tytuł i czy jest dostępna w Polsce, to byłabym szalenie wdzięczna), na których pokazano całe mnóstwo najróżniejszych zestawień w różnych konfiguracjach. To była dla mnie prawdziwa kopalnia inspiracji, a że nie jestem świnia, to się z Wami podzielę:
Kolejne etapy budowania kompozycji a dodatkowo – gdzie je umieścić na rabacie
A tutaj kilka innych pomysłów na eksperymentowanie z formą:
I jeszcze podwójne kompozycje z drzewami:
Czyż to wszystko nie jest fascynujące?!
Mam nadzieję, że ten post będzie przydatny i że będziecie o nim pamiętać, kiedy wiosną zaczniecie odwiedzać centra ogrodnicze:D. Całe szczęście, że do rozpoczęcia sezonu zostało jeszcze parę miesięcy. Akurat wystarczająco dużo czasu, żeby poeksperymentować „na sucho” z różnymi układami – do czego serdecznie namawiam. A jeśli macie już w swoich ogrodach jakieś kompozycje, które uważacie za szczególnie udane, to może byście się pochwalili?