Co ma faktura do ogrodu?

faktura roślin

W poprzednim poście pisałam o jednej z cech wyróżniających rośliny – o pokroju. Dzisiaj chciałabym omówić kolejną – jest tak rzadko wspominana, że trudno mi nawet znaleźć odpowiednie słowo w języku polskim. Faktura? Tekstura? Chodzi o rodzaj powierzchni roślin (widzicie? nawet brzmi to głupio!) .

Słownik języka polskiego  podaje jako jedno ze znaczeń słowa faktura : „charakterystyczne cechy powierzchni przedmiotu”. Ponieważ właśnie na ten temat będę pisać, posłużę się tym określeniem, mimo że większość z Was będzie pewnie miała skojarzenia z VAT-em.

Faktura roślin wynika z budowy i wyglądu liści. Nie rzuca się może w oczy tak bardzo jak kolor ale ma olbrzymie znaczenie w budowaniu nastroju ogrodu. Możemy tę kwestię rozpatrywać dosłownie, jako powierzchnię liści, i …. mniej dosłownie jako powierzchnię rośliny:

Faktura jako powierzchnia liści

Rośliny wykazują ogromne bogactwo jeśli chodzi o budowę liści. Mogą one być gładkie lub szorstkie, matowe lub lśniące, miękkie lub twarde. Jedne aż proszą, by ich dotykać, inne wręcz przeciwnie. Komponując ogród z roślin o różnych fakturach oddziałujemy na zmysł dotyku, co daje nam bogatsze doświadczenie (taka właśnie idea przyświeca ogrodom sensorycznym). 

Faktura jako powierzchnia całej rośliny

Rzecz jasna, jest to nieco metaforyczne ujęcie, bo roślina nie ma swojej powierzchni – mają ją liście. Ale jeśli staniemy w pewnej odległości, to roślinę widzimy jako jedną bryłę. I ta właśnie bryła może mieć fakturę „grubą”, jeśli ma duże liście, lub „drobną” jeśli małe. Jako fakturę drobną odczytujemy również wszelkiego rodzaju liście pierzaste (takie jak np.: adiantum czy fenkuł).

I właśnie zestawienie faktury drobnej z grubą możemy wykorzystać dla dodania ogrodowi wyrazistości. Ogród składający się z samych drobnych liści może sprawiać wrażenie nieładu. Jest taki… rozmyty. Z kolei nadmierna ilość dużych liści może być zbyt przytłaczająca. Z tym, że to niebezpieczeństwo raczej nam nie grozi, a to dlatego, że

przy zestawianiu różnych faktur jest pewien problem...

Rośliny wytwarzają takie liście, na jakie pozwala im środowisko, w którym wyewoluowały. Na naprawdę duże liście mogą sobie pozwolić rośliny z miejsc ciepłych i obfitujących w wodę. Kanny, bananowce, datury – to wszystko rośliny tropikalne, które muszą być na zimę chowane. Mniej wrażliwe gunnery, rodgersje, języczki możemy posadzić w gruncie ale tylko w cienistych, mokrych miejscach. A jeśli mamy do dyspozycji ogród słoneczny i suchy, to będziemy szukać roślin raczej z klimatów śródziemnomorskich, które wszystkie bez wyjątku charakteryzują się bardzo drobnymi listkami.

A z "naszych" roślin - jakie mają duże liście?

Zaczynając od samego dołu: brunnery, większość host, bergenie. Z krzewów hortensje (głównie dębolistna), z drzew: katalpy, dęby, kasztanowce. Niezbyt imponująca lista, prawda? Dlatego lepiej patrzeć nie tyle na samą wielkość liścia, mierzoną w cm2, a ogólnie na kształt. I zestawiać:

– długie, wąskie liście traw i turzyc z liśćmi okrągłymi;

– pierzaste liście paproci, kosmosów czy tawułek z gładkimi;

– itd.

Jeśli tylko oko bez problemu wyodrębnia poszczególne grupy roślin, to mamy kontrast faktur. Niezależnie od tego, czy rzeczywiście jedne są większe od drugich.

A skoro o oszukiwaniu oka mowa...

W pewnych rzadkich przypadkach możemy wykorzystać „grubą” i „drobną” fakturę roślin żeby trochę zmanipulować nasze postrzeganie przestrzeni. Jeżeli mamy długi i wąski ogród, to możemy go optycznie skrócić, sadząc rośliny o drobnych liściach bliżej, a o dużych – dalej. Np.: wiśnie przed dębami. A z kolei jeśli mamy działkę bardzo płytką i chcemy jej dać trochę „oddechu”, to możemy np.: posadzić katalpę bliżej a brzozę dalej – różnica w wielkości liści sprawi, że odległości pomiędzy nimi wyda się większa niż w rzeczywistości.

To taki trick, o którym piszę na marginesie, bo w rzeczywistości jest mnóstwo ważniejszych rzeczy, które trzeba wziąć pod uwagę, i trudno pamiętać jeszcze o tym.

Szukając ilustracji do tego tematu starałam się nie oszukiwać i wybierać zestawienia oparte na tej samej gamie kolorystycznej. Chciałam pokazać, że niekoniecznie trzeba zestawiać bordowego berberysa z cytrynową tawułą, żeby mieć interesujący ogród. Nieco subtelniejsze środki wyrazu też są bardzo skuteczne:D.

*zdjęcie z czołówki przedstawia ogród zaprojektowany przez Pieta Oudolfa w Bury Court; autor: Dave Levy; źródło: Flickr

4 myśli na “Co ma faktura do ogrodu?”

  1. Tak… problem z dużą ilością wiedzy teoretycznej u tych z nas, którzy nie kochają przesadzania (ekhm) powoduje, że 84 rok planuję obsadzenia w cieniu :D Ale trik z wielkością liści wpływająca na wrazenie odległości super!
    Oraz: dobrego Nowego Roku! Tak do końca marca można chyba życzyć… ?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *