No i stało się. Mamy psa. Małą, uroczą kulkę, którą wszyscy uwielbiamy. Moi chłopcy już od roku nie mówili o niczym innym i w końcu udało się znaleźć 8-tygodniowego bordera collie. Prawdziwy słodziak. Jak skacze za piłką, to wygląda jak otyła sarenka:D. Niestety, niech Was nie zwiodą jego słodkie oczy i niewinna mina. Mamy go ledwie dwa tygodnie, a już jedna rabata jest wydeptana, druga – wyleżana, a w trzeciej widnieje wielki dół. Prawdę powiedziawszy – jestem nieco zszokowana jego brakiem szacunku dla roślin. Nie sądziłam, że pies będzie czerpał aż taką przyjemność z wylegiwania się w tulipanach i szarpania rozplenic. Podejrzewam również, że kwiatostany czosnków i irysów leżące na trawniku to również sprawka jego ostrych ząbków. Jednak mąż zapowiedział mi stanowczo, że skoro już wzięliśmy psa, to na stałe i jak będę narzekać, to prędzej pozbędzie się mnie niż jego. Zatem muszę coś wymyśleć, żeby się nie wyprowadzać za parę miesięcy. Moi drodzy – ratujcie! Co robić, żeby pogodzić ogródek z psiakiem?

Przeszukałam oczywiście internet i znalazłam kilka rad, które wydają się sensowne:
Wydzielenie odrębnej strefy dla psa
W sumie, to nawet mam takie miejsce z tyłu domu – taką niezagospodarowaną przestrzeń pomiędzy drewutnią a garażem. Od dwóch lat proszę męża, żeby wywiózł stamtąd jakieś resztki rur i słupków (pozostałości po różnych remontach). Chciałam tam zrobić jakieś grządki na koperek i pietruszkę (one chyba nie potrzebują dużo słońca? to nie pomidory) ale mogę zmienić koncepcję. Problem polega na tym, że tam jest jakieś 16m2. Wystarczająco, żeby zamknąć psa na czas wizyty gości z alergią lub małymi dziećmi ale z pewnością za mało, żeby aktywny i bystry pies mógł tam spędzać cały czas, kiedy my jesteśmy w placówkach. A na wydzielenie kawałka trawnika działka jest po prostu za mała.

Rozładowanie energii na spacerach
To na pewno dobry pomysł – jak już Kepik (nie pytajcie o genezę tego imienia:D) nauczy się chodzić na smyczy. Od znajomej wiem, że nawet psy „ogrodowe” potrzebują spacerów dla zdrowia psychicznego – muszą powąchać, kto się ostatnio kręcił po okolicy; zorientować się, co się dzieje „na dzielni” – a nie tylko oglądać wciąż te same kąty. Ale nie wiem, czy damy radę łazić z nim aż tyle, żeby w ogrodzie już tylko odpoczywał….
Problemem jest to, że bordery potrzebują nie tylko rozładowania energii w mięśniach ale też zajęcia dla głowy. A ja z pewnością nie mam zamiaru kupować stadka owiec, żeby je mógł zaganiać:D.

Zabezpieczenie rabat różnymi osłonami
W charakterze osłony może wystąpić jakiś podniesiony murek albo żywopłot. Murków u siebie całkiem nie widzę – musiałabym przerobić połowę ogrodu. Poza tym – w zeszłym roku zrobiłam pod świerkami podniesioną rabatę z podkładów i widzę, że te podkłady funkcjonują jako bardzo wygodne ścieżki…..
Podoba mi się opcja z żywopłotami ale musiałby być dość wysoki? Na froncie rabaty robi się zwykle niskie żywopłotki wys. 30 cm. Wystarczyłyby dla jamnika ale dla bordera raczej nie. Chyba że takie symboliczne oddzielenie rabaty wystarczy? Myślicie, że zrozumie sugestię?

Odpowiednie wychowanie
Podobno da się nauczyć psa, żeby nie wchodził tam, gdzie nie powinien. Jeśli komuś się udała ta sztuka, to proszę – podzielcie się przepisem na sukces! Przypuszczam, że nasz dałby się przekonać, żeby nie wchodzić na rabaty (bordery to inteligentna rasa) ale zanim to nastąpi, to nie wiem czy ostaną mi się jakieś rośliny, które można by było ratować. W końcu szczeniak nie ma jeszcze trzech miesięcy – nie wymagajmy od niego zbyt wiele. Moich synów od lat próbuję nauczyć, żeby nie grali w piłkę w moich rabatkach i słabo mi to wychodzi. A są bystrzejsi od psa (przynajmniej taką mam nadzieję:D).
Różnego rodzaju odstraszacze
Podobno na rynku można kupić jakieś emitery wysokich dźwięków, granulki zapachowe, ogrodzenia elektryczne itp.. Ogólnie jestem dość sceptycznie nastawiona, jeśli chodzi o skuteczność takich rozwiązań, ale jeśli ktoś ma z nimi dobre doświadczenia, to chętnie wysłucham. Napiszcie tylko, jaki zakres działania mają takie urządzenia (żeby się nie okazało, że zainstaluję dwie sztuki i pies będzie musiał biegać po ulicy). I czy trzeba je stosować ciągle, czy też pies się przyzwyczaja, że w to miejsce nie należy wchodzić. Jak przestanę pryskać jakimś brzydkim (dla psa) zapachem albo te ultradźwięki się zepsują – to pies radośnie skorzysta z okazji wiedzenia zakazanego terenu czy też na wszelki wypadek będzie się trzymał z daleka?
Odpowiedni dobór roślin
Prawdę powiedziawszy – na to najbardziej się nastawiam: zamiana bylin na krzaczki. Tylko czy przypadkiem nie skończy się to połamanymi gałązkami? I czy są jakieś krzewy, które się mniej lub bardziej nadają do tego celu? Gdzieś wpadła mi w oczy informacja, że np.: rododendrony się nie nadają, bo mają łamliwe gałęzie. Weźcie też pod uwagę, że ogródek mam niewielki, więc kalina czterometrowej szerokości raczej nie wchodzi w grę.
Radźcie moi drodzy! Radźcie, bo naprawdę będę musiała się wyprowadzić!:D
Hej, mamy szkockiego collie i nie wchodzi na rabaty, serio :) jak mu piłka tam wpadnie to grzecznie czeka aż mu wyciągnę spośród roślin. Polecam dobrego behawiorystę i szkolenie od początku. Nasz był szkolony 2 lata w fajnej szkółce gdzie rozładowywał energię i gdzie nas uczono różnych rozwiązań bieżących problemów. No i nasz pies normalnie wychodzi 3x dziennie co sprawia że nie załatwia się na ogrodzie i że ma zapewnioną choć minimalną rozrywkę dla głowy. Mieszkamy na wsi i tylko my wychodzimy z psem regularnie ale opłaca się. Powodzenia. p. s. płotki na niewiele się zdadzą, jak pies zechce wejść to przeskoczy, podkopie, przegryzie (mój radził sobie z rozplątywaniem siatki ogrodzeniowej) także od początku tylko nauka :) nie zrażajcie się.
Też mi się tak wydaje: wychowanie lepiej podziałają niż płotki. Kupiliśmy kurs online ale czuję, że to nie wystarczy.
Ale nowina :-).
Chętnie poczytam komentarze i zaczerpnę wskazówki. Moje dwa szczeniaki co prawda niszczą ogród mniej niż się spodziewałam ale jednak niszczą. Przez pierwszych kilka tygodni podgryzały mi krzewy, teraz głównie kopią (przede wszystkim tam gdzie są aktywne krety i nornice) i łamią trochę roślin ganiając się podczas zabawy. Ogrodzony niskim siatkowym płotkiem mam tylko warzywnik bo psy przebiegały mi przez grządki w drodze do płotu. Płotek spełnia swoją rolę. Wychodzimy z nimi na spacery poza ogród minimum 2 razy dziennie. Gdy widzę, że mi wchodzą na rabaty – za każdym razem każę im wyjść i o dziwo wychodzą. Ale oczywiście wchodzą ponownie :-). Mamy kojec (pewnie ma z 20m2) używany tak jak piszesz – gdy z jakiegoś względu trzeba psy odizolować.
Trzymam kciuki za wychowanie osa w poszanowaniu rabatek i trawnika :-).
Dziękuję za trzymanie kciuków – na pewno się przyda:D.
U Ciebie jest dużo rabat w środku ogrodu – wymarzone miejsce do przebiegania na pełnym gazie:D
?Asia to juz po ogródku, no może coś się ostanie;) U nas mops ma za zadanie głównie ‚podlac’ krzaczki i faktycznie robi to skutecznie. Uschniete dziury w roślinach to wiem ze jego sprawka ale tak to niewiele go interesuje z dziedziny tratowania czy wyskubywania. Ale to dorosly pies, szczeniaki to chyba ciekawi wszystko;) Po prostu jak to nieraz sobie czytam na blogach Twój ogrod wejdzie w inną faze ‚rozwoju’;) Ale słodziak niesamowity i po spojrzeniu widzę że nie będzie łatwo go okiełznać;))) najważniejsze ze dzieciaki szczesliwe ;)
My też (szczęśliwi). Zawsze się wkurzałam, jak ktoś mówił, że pies to jak dziecko – ale naprawdę tak jest!:D
Dobra decyzja ! Dom z psem jest bardziej „domowy”. Zawsze ktoś czeka, nie miewa humorów związanych z andropauzą, burzą hormonów i innymi takimi.
Długo żyję, więc po drodze towarzyszyło mi 5 psów. Trochę doświadczeń mi się uzbierało.:D Wszystkie psy były ze schroniska. Jeden w chwili adopcji był wyrośniętym szczeniakiem. Reszta miała ok. 4-5 lat.
Szkody czynił tylko szczeniak. Głównie w mieszkaniu. Zjadał buty i podgryzał meble. Trochę trwało zanim nauczył się chodzić na smyczy. Ogrodu wtedy nie mieliśmy. Wydoroślał.
Wszystkie psy wychodziły na spacer 3 razy dziennie. Żaden nie załatwiał się w ogrodzie. Ogród mam specyficzny, bo są w nim wąskie ścieżki i gęste rabaty. Psy nie widziały, co jest za ogrodzeniem i generalnie nie wykazywały ochoty do podbiegania do płotu i obszczekiwania. Pies zawsze wybiera sobie w rodzinie przewodnika. Świetnie wyczuwa, kto jest osobą decyzyjną. To ta osoba powinna oswoić psa z ogrodem. U nas na początku sprawdziła się smycz. Chodzenie na smyczy po ogrodowych ścieżkach. Po obchodzie, gdy coś się robiło w ogrodzie, pies na smyczy przywiązanej do palika, polegiwał ma ścieżce. Jeśli zabawy, to na tarasie, na trawiastych ścieżkach lub w sadzie. W krótkim czasie smycz była zbędna. Psy poruszały się po ścieżkach. Odwiedza mnie często syn ze swoim psem. Też schroniskowym. Za pierwszym razem zastosowaliśmy spacer po ogrodzie na smyczy. I o dziwo, wystarczył ten jeden raz.
Przez 7 lat zniszczeniu uległo tylko jedno drzewko w sadzie. Megan odgryzła sobie do zabawy kawałek rocznej gruszy.
Psy są jak dzieci. Najpierw pokazujesz, gdzie są granice, a potem w ramach tych granic pozostawiasz swobodę.
Ten Twój to spory będzie. :D Trzymam kciuki za udane wyprowadzenie go „na ludzi”. :D
Och, Haniu, jaka szkoda, że nie przeczytałam tego dzisiaj rano! kupiłam kilka bylin i chciałam je posadzić. A Kepi koniecznie chciał mi pomagać. Moje sadzonki bardzo go interesowały. A jak podlewałam, to koniecznie chciał wodę z ziemi wykopywać. Ugh. Myślałam że go w tłusty tyłek kopnę:D.
Pani Joanno
U nas owczarek niemiecki
I cavalier
Rabaty całe
Świeżo posadzone tez
Ja oddzieliłam wiklinowym płotkiem miejsce gdzie biegnie wzdłuż płotu i już
A tak to reakcja w momencie gdyby wchodził
Chociaż u nas jakimś cudem zero szkód
A pies od szczeniaka na ogrodzie
Dzień dobry Pani Marto,
Cieszę się że Panią widzę i że ogród ok. Trochę mnie Pani podniosła na duchu, chociaż trzeba też pamiętać o różnicach pomiędzy rasami – bordery do drugiego roku życia to podobno żywioł nie do opanowania:D
Jeśli mamy naprawdę piękny ogród, to dobrze jest go pielęgnować regularnie.