Dzisiaj chciałabym wrócić po raz kolejny do projektowania na kartce – coś, czego wiele osób nie lubi i nie praktykuje. Co jest dla mnie niezrozumiałe, bo od pracy z cyrklem i ołówkiem mięśnie bolą dużo mniej niż od pracy z widłami i łopatą:D
W każdym razie, w tym poście opisywałam metodę projektowania ogrodu opisaną m.in. przez Johna Brookesa – przy użyciu siatki kwadratów. Obawiam się, że może ona sugerować ona tworzenie projektu na bazie linii prostych, które w naszym pięknym kraju nie są zbyt popularne (wnioskuję chociażby po komentarzach do różnych projektów pokazywanych przez Anię).
Dzisiaj zatem chciałabym pokazać jak wygląda opracowywanie projektu ogrodu na bazie linii falistych. Posłużę się przykładem, który pokazał Jim na swoim blogu i hojnie wyraził zgodę na to, abym je tutaj umieściła. Wszystkie rysunki pokazane w tym poście są autorstwa Jima (podaję bez nazwiska, bo go nie upublicznił) i pochodzą z tego posta.
Jim posłużył się metodą projektowania na bazie dominanty architektonicznej opisaną przez Anię Sikorę-Stachurską.
W tej metodzie nie wybieramy jednego wymiaru budynku (np. długość ściany, szerokość portyku czy odległość pomiędzy oknami), wyznaczając na jego bazie bok kwadratu, tylko po prostu wytyczamy linie od wszystkich głównych punktów budynku. W rezultacie nie otrzymamy równych kwadratów, tylko prostokąty o różnych wielkościach.
Następnie Jim narysował kilka kółek, które będą podstawą zaprojektowania powierzchni utwardzonej przeznaczonej na taras i miejsce na basen. Zwróćcie uwagę, że okręgi nie są narysowane przypadkowo, ale wycentrowane tak, żeby środki wypadały na liniach wiodących od budynku. Okręgi są różnej wielkości, żeby ostateczny efekt nie wydawał się sztuczny i wymuszony. Na tym etapie rysunek nie przypomina absolutnie niczego, ale sytuacja zaraz się wyklaruje. Jeżeli po liniach okręgów poprowadzimy linię, a niepotrzebne części okręgów usuniemy, to otrzymamy ostateczny kształt tarasu:
Tak, wiem: w Polsce (co więcej: w Europie też) nikt nie robi takich szalonych tarasów! To specjalność amerykańska, o której zaraz napiszę trochę więcej. W każdym razie, po tarasie Jim zaczął wytyczać trawnik i rabaty:
Znowu: okręgi są różnej wielkości ale środki trzymają się linii.
Ostateczny efekt wygląda tak:
Zanim przejdę do „mięsa”: zwróćcie uwagę, że patrząc na „gotowy ogród”, trudno domyśleć się tego całego geometrycznego procesu, który miał miejsce wcześniej. To, że środki okręgów wypadają na wyznaczonych z góry liniach wcale nie rzuca się w oczy. Widać natomiast, że linie kostki i trawnika, choć faliste, to jednak nie są chaotyczne i przypadkowe; że powierzchnie są zróżnicowane, ale proporcjonalne (chociaż moim zdaniem rabaty w prawym dolnym rogu mogłyby być większe, ale to już moje skrzywienie); że cały ogród jest spójny i funkcjonalnie powiązany z bryłą domu. I o to właśnie chodzi.
Nie chodzi mi natomiast o to, żeby Was namawiać na robienie takich wymyślnych powierzchni utwardzonych. To jest amerykańska przypadłość, że lubią wszystko mieć duże: domy, pralki, koktajle mleczne. Tarasy też. I to najlepiej od razu w komplecie z murkami, schodkami, i wszystkim, czym się tylko da. Znalazłam Wam kilka przykładów podawanych jako inspiracje:
Żeby Was nie przerazić, pokażę kilka innych ogrodów opartych na okręgach, które – jak myślę – bardziej będą odpowiadały europejskim gustom:

Jeśli macie ochotę, to możecie też zajrzeć do tego linka, gdzie Rachel Mathews pokazuje transformację pewnego ogrodu. Ogródek ma zaledwie rok, więc rośliny jeszcze nie pokazały całego swojego uroku. Ciekawe natomiast jest to, że ogród zaprojektował i wykonał jego właściciel, kompletny amator, po skorzystaniu z kursu projektowania ogrodów, które prowadzi Rachel.
Na sam koniec, dla tych, którzy lubią linie faliste w ogrodzie, przygotowałam rysunki pokazujące, w jaki sposób łączyć ze sobą linie i czego unikać, żeby osiągnąć dobry efekt:

Jeżeli chcemy „nałożyć” na siebie dwa koła, to dobrze jest, żeby spotykały się pod kątem jak najbardziej zbliżonym do prostego. Wtedy unikamy nieładnych i niewygodnych kątów ostrych i rozwartych. Żeby to osiągnąć, okręg powinien przechodzić jak najbliżej środka koła. O tym warto pamiętać, kiedy np.: chcemy zrobić okrągły placyk na skraju trawnika.
Drugi, często spotykany błąd występuje wtedy, gdy planujemy zrobić rabatę o falistej linii. Chcąc osiągnąć efekt „swobodny” i „naturalny” rysujemy ją metodą „na oko” i efekt jest często okropny, bo bardzo trudno jest tym sposobem osiągnąć równe, regularne łuki.

Trzeci przypadek, i ten to już nagminnie występuje, to robienie linii rabaty w kształcie falbanki. Nawet jeśli rabata ma prostokątny kształt, to z jakiegoś – nieznanego mi powodu – wiele osób uważa, że zrobienie linii rabaty przypominającej szlaczek w zeszycie sześciolatka doda jej uroku. Uwierzcie mi – nie dodaje. Jeżeli jednak zrobiliście sobie taką rabatę (ups;)) to przynajmniej możecie się pocieszać, że jesteście w szerokim, międzynarodowym towarzystwie, bo znalazłam post, w którym Lisa Orgler również apeluje o powstrzymanie tego szaleństwa. Znaczy – do USA też to dotarło:D.

Żeby zakończyć temat, pozostało mi tylko wyjaśnić, jak w praktyce wytyczyć takie równiutkie linie. Jak wiadomo – na podwórku jest to znacznie trudniejsze niż na kartce papieru. Jeżeli mamy w projekcie mniejsze kółka, wypadające gdzieś na trawniku to pół biedy: sprawdzamy na planie gdzie powinien wypaść środek koła i jaki powinno mieć ono promień. Następnie bierzemy dwa patyki i sznurek. Jeden patyk wbijamy w środek okręgu, przywiązujemy do niego sznurek, odmierzamy na nim długość promienia, przywiązujemy drugi patyk i zataczamy nim koło. Możemy je sobie zaznaczyć szlauchem lub narysować farbą w sprayu. Gorzej, jeśli środek okręgu wypada np.: w środku domu albo w planowanym okręgu rośnie dużo drzew/krzewów i sznurek o nie zaczepia. Wtedy będzie więcej pracy: trzeba na planie odmierzyć równe odcinki np. na ścianie domu, a potem dokładnie prostopadle wymierzyć, w jakiej odległości od końców tych odcinków wypada kraniec rabaty. Może rysunek lepiej to wyjaśni:

W punkty, które wyznaczyliście wbijacie patyki i na koniec łączycie je ze sobą za pomocą szlaucha (najlepiej się sprawdzi, bo jest odpowiednio sztywno-giętki – ze sznurkiem nie otrzymacie jednej, gładkiej linii, tylko szereg odcinków prostych). Im gęściej wyznaczycie punkty rabaty, tym dokładniej będziecie w stanie narysować linię.
I to by było chyba wszystko na temat linii falistych w ogrodzie. Jeśli macie coś do dodania – piszcie w komentarzach. Napiszcie też, czy jesteście team #liniefaliste czy raczej team #linieproste. Ja nie mam faworyta i dostosowuję się do możliwości działki, stylu budynku i generalnie oczekiwanego efektu. W swoim ogródku zrobiłam linie proste, bo jest mały i położony w środku miasta. Gdybym kiedyś przeniosła się do dużego ogrodu wśród pól i lasów (oby!) to bym zrobiła ogród na bazie linii falistych.
Aaaa, o mało nie zapomniałabym o najważniejszym pytanie: kto chciałby taras w stylu amerykańskim?:D
Proszę bardzo, artykuł jak dla mnie na zamówienie :-). Ja z frakcji falistej i będę niedługo dopracowywać linie rabat na nowej części. Wyznaczyłam je jesienią, przyznam się bez bicia, że bez solidnej podbudowy wiedzowej w zakresie projektowania. Unikałam falbanek, starałam się, by łuki miały ładną linię i by wyznaczone trawiaste alejki dawały się łatwo kosić. Nie wiem czy jestem gotowa usiąść nad przygotowaniem projektu wg Twoich wskazówek a potem próbować przenieść rysunek do ogrodu. Ale może się skuszę :-).
Taras amerykański – hmmm, chyba podziękuję, choć ta inspiracja z paleniskiem jest całkiem interesująca :-).
Kasiu, widziałam Twoje plany rabat. Gdybym miała jakiekolwiek zastrzeżenia, to bym napisała – wiesz przecież:D. Mucha nie siada:D
Jak zwykle, doskonały artykuł, wszystko pięknie pokazane, wyjaśnione i narysowane. Już chciałam się zachwycić pokazaną przez Ciebie metodą, ale… Stwierdziłam, że nie umiałabym się nią posłużyć.
Bo gdzie wrysowywać te okręgi, czym się kierować, wybierając ich środki?
I skąd wiedzieć, jakiej wielkości mają być?
To jest do zrobienia, tak jak pokazałaś, autor to zrobił. Ale, według mnie, on WIEDZIAŁ, jak ma wyglądać plan ogrodu PRZED wrysowaniem tych okręgów. Co tym sądzisz?
Sam plan i wizja ogrodu mi się podoba. Jedno, co mnie razi, to kształt tego baseniku – dziwaczny i nijak się ma do tego konsekwentnego planu.
Spośród inspirujących zdjęć zdecydowanie najbardziej mi się podoba ogródek Parsons/Gazerwitz! I drugi z Acres Wild z ławką wokół drzewa. Oba świetne!
W kwestii wyboru planu, opartego na liniach prostych lub falistych, mam taką opinię, jak Ty, to zależy od sytuacji.
Amerykańskie tarasy – ja wolę wokół domu jak najwięcej zieleni, taras ma mieć tylko wielkość użytkową (stół z fotelami). Ale jeśli ktoś umieszcza na nim dwa stoły, grill, jacuzzi, huśtawkę itd. – to i rozmiar musi być duży. Kształt powinien pasować do domu i planu ogrodu.
Mam jeszcze wątpliwość, czy łuki powinny być równe i regularne… Dla mnie – nie. Myślę, że powinny być proporcjonalne (w stosunku do wszystkiego), nieregularne nawet lubię.
Dzięki za temat do przemyśleń!
Wiesz Izo – niekoniecznie wiedział. Jak rysuję komuś koncepcję ogrodu, to na początku wiem tylko mniej więcej, gdzie ma być trawnik, gdzie rabaty, jak mają się punkty widokowe układać. Nie wiem dokładnie, gdzie mają być środki okręgów/kwadratów i jakich wielkości. Testuję różne wersje, dopóki nie znajdę takiej, która mi się spodoba. Podejrzewam, że Joe również wypróbował kilka układów, a pokazał tylko ten ostateczny:D.
U Amerykanów podoba mi się to, że cenią sobie wygodę. U nich nigdzie trzeba się przeciskać. A że czasem mają skłonność do przerostu formy nad treścią…:)
Łuki oczywiście nie muszą być idealnie po okręgu. Ale na początku dobrze jest potrenować z patykiem i sznurkiem. Wbrew pozorom, ładnie wytyczyć rabatę nie jest tak prosto. Pewną znajomą zmusiłam do trzykrotnych poprawek, bo ciągle jej trójkąty wychodziły zamiast łuków:D