Kwiecień i początek maja to taki durny okres w życiu ogrodu, kiedy to już niby wiosna się zaczęła, już by się koloru chciało, a tymczasem rabaty ciągle puste i jakoś tak… łyso? Na szczęście są rośliny, które dostarczą nam upragnionych wrażeń. Drzewa, krzewy, rośliny cebulowe – wiele z nich bardzo się spieszy, żeby wykorzystać pierwsze ciepłe promienie słońca. Dzisiaj będzie subiektywny przegląd drzew (a w zasadzie drzewek, bo większość z nich jest niewielkich rozmiarów) kwitnących wczesną wiosną, które zapewnią nam „wow factor” w okresie, kiedy większość bylin jeszcze śpi.
Dlaczego zaczynam od drzew a nie od znacznie bardziej popularnych tulipanów czy hiacyntów? Bo po pierwsze: obsadzanie ogrodu zaczyna się od drzew a kończy na cebulach (wiem, że większość osób robi odwrotnie (ja też!), ale to bardzo dobry sposób na ból głowy przy późniejszych przesadzaniach i poprawkach) a po drugie: żeby osiągnąć efekt, który daje jedno drzewo, trzeba setek cebul. Weźcie to pod uwagę, kiedy będziecie stali przed wyborem: paczka cebul za 10 zł czy drzewko za 100:D
Najbardziej popularne i najczęściej spotykane są oczywiście ozdobne odmiany drzew owocowych.
Wiśnie i śliwy wiśniowe (Prunus)
Gatunek chyba najmniej wymagający spośród wszystkich tutaj wymienionych: bardzo tolerancyjny co do gleby (nie lubi tylko bardzo podmokłych) i odporny na przymrozki. Nie oferuje zbyt dużego wyboru w zakresie koloru kwiatów (białe lub jasnoróżowe) ale nadrabia to mnogością kształtów. Dodatkową zaletą jest jesienne przebarwienie liści.
Bardzo popularne odmiany, do znalezienia w każdym sklepie ogrodniczym, to:
Mniej znane odmiany to:
Jabłonie
Zwykle większe niż wiśnie, nie mają też tak uporządkowanego pokroju jak one – bardziej się może nadają do ogrodów wiejskich, swobodnych i naturalistycznych. Za to dodatkową ozdobą są drobne jabłka jesienią (ale mogą stanowić problem, jeśli nie zjedzą ich ptaki i po zimie zostaną na gałęziach takie zdechlaki). Również mało wymagające.
Popularne są:

– ola – bardzo ładna odmiana o kwiatach pojedynczych ale wyjątkowo dużych, przez co kwitnienie jest bardzo obfite;
Magnolie
Zdecydowanie królowe wczesnej wiosny. I jak to arystokratki – mają swoje wymagania i kaprysy. Przede wszystkim: ich kwiaty nie są mrozoodporne i często bywa, że jeden późny przymrozek zniszczy całe tegoroczne kwitnienie. Należy je sadzić w zacisznych miejscach, gdzie będą osłonięte od mroźnych podmuchów wiatru. Druga rzecz, której bardzo nie lubią, to grzebanie w korzeniach. Mają płytki i delikatny system korzeniowy, w związku z czym nie należy ich ani przesadzać, ani kopać im w korzeniach (więc podsadzanie np.: bylinami wymagającymi częstego dzielenia odpada), ani zbyt głęboko sadzić. Wszędzie piszą również, że nie lubią cięcia, ale spośród osób, które zaryzykowały nie znalazłam ani jednej, która by zauważyła jakieś szkody z tego powodu. Tym niemniej – jeśli tniecie, to mało, ostrożnie i na własną odpowiedzialność.
Te niedogodności wynagradzają różnorodnością kwiatów ( od drobniejszych, wielopłatkowych u magnolii gwiaździstych do wielkich kwiatów podobnych do tulipanów u magnolii Soulange’a) i kolorów (to jedyny gatunek, u którego można znaleźć odmiany kwitnące na żółto – i to w pięknym, maślanym odcieniu, a nie żarówiastej żółci forsycji czy mahonii).
[cudowny przykład kompozycji magnoliowej można zobaczyć w ogrodzie pani Anny pt. Roślin Menażeria. Niestety, nie mogę ich tu pokazać, tylko muszę Was odesłać tutaj]
Polecane odmiany:
Judaszowce
To stosunkowo mało jeszcze u nas popularne drzewa ale są spektakularne i wróżę im karierę. Są wyjątkowe, bo kwiaty wyrastają im prosto z kory – nawet na pniu. Po kwitnieniu ozdobą są piękne, delikatne liście o sercowatym kształcie. Podobnie jak magnolie, potrzebują zacisznego stanowiska, jednak w przeciwieństwie do nich wolą zasadowe, a nie kwaśne ph, zatem – dla każdego coś miłego:D. Problemem u nich jest przemarzanie i choroby grzybowe. W opisach producenci piszą, że judaszowce potrzebują wilgotnej ziemi ale u różnych użytkowników (chociażby tutaj) wyczytałam, że są odporne na suszę i dużo lepiej znoszą piaszczyste, wysychające gleby niż gliniaste i podmokłe. Judaszowców jest kilka gatunków pochodzących z różnych miejsc świata i z tego co słyszałam, różnią się nieco zachowaniem: południowe są najbardziej odporne na suszę, kanadyjskie – na mróz, a chińskie najdłużej kwitną (to wszystko jednak do zweryfikowania we własnym ogrodzie).
Warto zwrócić uwagę na te odmiany:

– pink pom poms – stosunkowo nowa odmiana, otrzymała Srebrny Laur 24. Międzynarodowej Wystawy Zieleń to Życie w 2016 r.; bardzo efektowna, o niespotykanych dotąd u gatunku pełnych, ciemno-różowych, dużych kwiatach; kwitnie później gatunek, zwykle w maju;
Świdośliwy
Te drzewa zrobiły się popularne wraz z modą na drzewka wielopniowe – bardzo się nadają do właśnie takiego prowadzenia. Nawet aż za bardzo – mają skłonność do odrostów. Oprócz tego ich zaletą jest to, że mają jadalne owoce. Co prawda, nie tak smaczne jak u borówki amerykańskiej, ale dużo bardziej wartościowe. Ptaki je bardzo lubią, co może być zaletą lub wadą, w zależności od tego, czy chcemy je zbierać;). Trzecia zaleta – cudownie się przebarwiają jesienią. Czwarta – bez problemu znoszą słabe, piaszczyste gleby. I ani razu nie znalazłam informacji, żeby komuś przemarzły. Są ich trzy gatunki: kanadyjska, lamarcka i olcholistna ale w praktyce są bardzo do siebie podobne (dlatego nie będę nawet wklejała zdjęć poszczególnych odmian). Do celów ozdobnych sadzona jest najczęściej lamarcka, która osiąga do 5m. Na owoce polecana jest bardziej olcholistna (odmiany obelisk, prince william), która jest też mniejsza od lamarckiej.


To był mój bardzo subiektywny przegląd drzew, które zapewnią wspaniały wygląd naszego ogrodu wczesną wiosną. Nie jest to oczywiście pełny zestaw, bo jest jeszcze kilka gatunków, o których nie wspomniałam (np.: złotokapy i głogi) ale z tych przedstawionych wybierałabym, gdybym miała taką możliwość. A że nie mam – to mogłam sobie tylko cichutko pochlipać w rękaw podczas pisania tego postu;).
Dajcie znać, jakie drzewa Wy byście chętnie zaprosiły do siebie, a jeśli któreś z wymienionych już macie – to napiszcie, czy zachowują się tak, jak opisałam, czy jednak inaczej!
Zaczynać od drzew, a nie od cebul – podpisuję się pod tym stwierdzeniem.
U siebie mam świdośliwę (na drzewo wielopniowe)- mogę dodać, że jej kwitnienie (ładne) trwa bardzo krótko. W porównaniu np. z magnoliami (mam Susan i Kikuzaki). Starałam się wybierać te później kwitnące, żeby zminimalizować ryzyko straty kwiatów. Z Susan nie ma problemów, ale z Kikuzaki (ślicze, białe kwiaty) już tak. Piękne, tegoroczne kwiaty straciłam.
Moim marzeniem jest jabłoń, np. Adirondack – ładny pokrój, kwiaty i owoce – wiele zalet u jednej rośliny.
Na pewno warto mieć kwitnące drzewa w ogrodzie.
A ja właśnie się zdecydowałam na świdośliwy w takie trudne miejsce przy świerkach. Boję się, że nic innego nie da tam rady. Poza tym: liczę na ładny wielopniowy pokrój i przebarwienia jesienne:D
ja też szukałam Adirondack, ale nie udało mi się znaleźć. Stanęło na van eseltine – Pszczelarnia polecała. Tylko na razie to są dwa patyczki, więc nic o pokroju nie mogę powiedzieć. Ale kwitnie ładnie – zdjęcie wyróżniające tego postu to właśnie pąki tej jabłonki:D
Kolor nie dla mnie, chyba że rozwinięte kwiaty bieleją.
Bieleją:D.
W tej chwili różu prawie nie widać.
Ja mam stary ogród, w nim odziedziczoną forsycję, która robi żarówę z którą nic nie może konkurować (i nie próbuje ?), a jak już zblednie to na tydzień z hakiem włącza się czereśnia, stara i wielka, i nic mi wtedy więcej nie potrzeba. Chyba, że znajdę jeszcze miejsce dla jabłonki – pracuję nad tym ?
Oooo, takie stare drzewa owocowe świetnie wyglądają. Jak jeszcze napiszesz, że ta czereśnia owocuje, to już w ogóle będę Ci obłędnie zazdrościć:D
A nad jaką jabłonką myślisz?
Włączaj zazdrość :D
Mój Domownik ma mało chciejstw ogrodowych, więc skoro powiedział Ligol, niech będzie. Zaraz będę gotowa pisać doktorat z podkładek, bo ciągle mi coś nie pasuje… Ogród to nie jest proste hobby ?
Zazdrość włączona:D.
I tak, ogrodnictwo to bardzo skomplikowane hobby. Od kiedy zaczęłam się tym interesować, przypomniałam/nauczyłam się wielu rzeczy z fizyki, chemii, a nawet trygonometrii (kiedyś obliczałyśmy, jak wysokie ma być drzewo przed tarasem koleżanki, żeby zasłoniło okno sąsiadów:D)