Instapiątek i pracochłonność różnych rodzajów nasadzeń

James Hitchmount to uznany projektant ogrodów  i autor książek ogrodniczych. Na swoim instagramie dzieli się różnymi ciekawymi informacjami i pewnie jeszcze nie raz będę linkowała do jego profilu. Dzisiaj linkuję Wam wykres związany z ostatnim postem o ogrodach cienistych. Jest to wykres zrobiony przez Cassiana Schmidta – jednego z prekursorów New Perennial Wave – na podstawie wieloletnich danych o nakładach na utrzymanie różnych rodzajów nasadzeń. Na tej podstawie wnioskować, jak bardzo pracochłonne są różne rabaty.

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Cassian Schmidt’s data on rel maintenance costs #shefplanting #landscapearchitecture

Post udostępniony przez James hitchmough (@jameshitchmough)

Wykres potwierdza to, co napisał Larry Hodgson: rabaty cieniste wymagają najmniej pracy, a najbardziej pracochłonne są mieszane rabaty bylinowe na słońcu.

Wykres nie jest kompletny – nie są w nim uwzględnione nasadzenia krzewiaste ani trawniki (a ciekawa jestem, jak wyglądają twarde dane w tym przypadku, bo często słyszę, że „trawnik to najbardziej pracochłonna rabata ze wszystkich”:)). Domyślam się, że powodem jest to, że w ogrodzie Schmidta w Hermansshof po prostu nie ma tego rodzaju powierzchni.

Chętnie bym się dowiedziała również, jaka dokładnie jest różnica pomiędzy nasadzeniami łąkowymi a stepowymi, albo między „grupy wysokich bylin” a „grupy nieodmianowych bylin”.

10 myśli na “Instapiątek i pracochłonność różnych rodzajów nasadzeń”

    1. Tak, też zwróciłam na to uwagę:D. Niemcy i kraje Beneluxu są liderami w rozpowszechnianiu nurtu naturalistycznego. Chociaż w sumie z tą arogancją Anglików to może nie jest taka przesada: Oudolf jest bardzo znanym projektantem ale książki o jego metodach projektowania pisze Kingsbury, czyli Anglik:D

      A przedstawione zdjęcie to fragment prezentacji Cassiana Schmidta na temat ogrodów naturalistycznych. Trochę pogrzebałam i ją znalazłam:D. Mam zamiar o niej napisać ale przed urlopem już nie zdążę. Wytrzymasz parę tygodni? Nie chcę psuć niespodzianki i podawać teraz linki:D

      1. Jasne :) Jestem ciekawa, co wygrzebałaś i co przedstawisz, bo temat z jednej strony jest bardzo prosty, a z drugiej niesamowicie obszerny.

        1. A gdzie tam prosty! Jakby był prosty to badania nad różnymi habitatami i strategiami przetrwania roślin, które trwają od lat 80-tych, już dawno by były zakończone, a James Hitchmount nie musiałby się włóczyć po bezdrożach Chin, żeby je badać:D

          1. Proste, pozwol naturze decydowac samej, to nie trzeba bedzie jezdzic az do Chin ;) A tak serio to te badania trwaja przeciez juz wiele dluzej. Proby przenoszenia wynikow badan na rabaty miejskie i do ogrodow prywatnych sa za to stosunkowo mlode. Jesli czlowiek chce byc madrzejszy niz byl do tej pory, to temat staje sie trudniejszy. Nasladowanie natury, uczenie sie od niej moze byc skomplikowane i wiedza na ten temat wydaje sie byc studnia bez dna.
            Swoja droga ciesze sie, ze ksiazki na temat ogrodnictwa naturalistycznego oraz gotowce rabatowe przystosowane do roznorakich stanowisk pisane sa po niemiecku :)

          2. Jak pozwolę naturze decydować, to wtedy już nie będzie ogród:D. Sam Oudolf mówił, że jego nasadzenia nie mają nic wspólnego z naturą, tylko ją naśladują:D
            A ja wcale nie jestem zadowolona (z niemieckojęzycznych książek:D)

  1. O fajnie filozoficznie się robi :) Co to jest ogród? Czy sadząc drzewo i stawiając pod nim ławkę i stół przy dzikiej łące za domem łąka staje się ogrodem? Czy mając 30 drzew w ogrodzie jest to już las? ;) Sorry Asiu :) Jest tyle aspektów ogrodnictwa, że można temat rozciągać na różne obszary i patrzeć na to pod różnymi kątami :)
    Przydałyby się znajomości w wydawnictwach, które zechciałyby te książki przetłumaczyć :) Henk Gerritsen być może został przetłumaczony, to Holender. Pisał razem z Oudolfem, ale krótko przed śmiercią wydał własną książkę Buiten is het Groen ( Na zewnątrz jest zielono) po niemiecku Gartenmanifest. Tak Ci podaje różne informacje, bo fajnie wszystko analizujesz :)

    1. Ano filozoficznie. Taka moja przypadłość, że zamiast iść, wziąć łopatę i doprowadzić do porządku jakąś rabatę, to wolę rozkminiać teorie. Znasz mnie zresztą:D. Tak, jak postawimy ławkę i stół na dzikiej łące, to łąka stanie się ogrodem. Ale jeśli chcemy zrobić łąkę, to niekoniecznie wystarczy zostawić kawałek pola w spokoju i czekać aż łąka wyrośnie:D
      Tyle książek, tak mało czasu…:D

  2. U mnie w ogrodzie mam więcej rabat słonecznych i jedno miejsce za domem cieniste. Na rabatach słonecznych co tydzień jest coś do zrobienia. A to coś przyciąć, a to wsadzić lub wysadzić, a to coś rośnie nie tak jak książki podają itp. pracy jest i urobku zielonego sporo. Rabaty w cieniu za domem obrabiam 2 razy w roku, dosłownie. Na wiosnę i na jesieni. Podlewam 2-3 razy rzadziej niż te na froncie. Nawet dziś, z tyłu przeszłam, skubnęłam 2 liście a z przodu 2 godz. mi się zeszło z przycinaniem i czyszczeniem. Więc w pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, że cieniste, dobrze zrobione nasadzenia wymagają znacznie mniej pracy niż bylinowe nasadzenia zmieniające się w czasie. Ale to te słoneczne rabaty przyciągają mnie jak magnes co rano dając power na cały dzień a na cienistych po prostu uwielbiam odpoczywać.

    Ogród jest tam gdzie nasze serce i dusza. Nieważne czy jest słoneczny, cienisty, preriowy czy angielski. Bardziej lub mniej pracochłonny. Warunki mamy różne i każdemu co innego w duszy gra i to jest piękne.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *