Podsumowanie roku (i wyniki konkursu)

podsumowanie roku

Koniec roku to tradycyjna okazja do podsumowań minionego roku i robienia planów na następny. Ja co prawda nie mam skłonności do robienia postanowień noworocznych ale po świętach jestem rozleniwiona (Wy pewnie też) i chwilowo nie mam siły na dalsze rozkminianie podstaw doboru roślin w stylu naturalistycznym (Wy pewnie też:D). Zatem dzisiaj będzie typowy post noworoczny, podsumowująco-planujący (a do tego ogłoszenie wyników konkursu).

Ten paskudny covid...

Rok 2020 z całą pewnością długo pozostanie w naszej pamięci. I raczej nie jako pasmo sukcesów. Jedyna dobra strona Covida to wysyp zabawnych memów, które zalały internet:

U mnie na szczęście nie było aż tak źle. Udało mi się uniknąć tego:

I – o dziwo – tego:

Natomiast z tym identyfikuję się w 120%:

Kiedyś było takie powiedzenie „obyś cudze dzieci uczył!” Oznaczało najgorszą, najbardziej niewdzięczną robotę, jaką można sobie wyobrazić. Stanowczo twierdzę, że z własnymi wcale nie jest lżej;)….

Ogrodowo

udało mi się ogarnąć jeden, bardzo trudny fragment ogrodu. Przy podjeździe, pod świerkami mam miejsce na rabatę cienistą. Jest widoczne ze wszystkich czterech stron i w związku z tym w samym środku powinny rosnąć krzewy, które będą tworzyły tło dla niższych nasadzeń dookoła. Zatem – zgodnie z prawami Murphy’ego – akurat tam nic nie chciało rosnąć, bo dwa świerki skutecznie eliminują wszelką konkurencję. Długo się zastanawiałam, jak to ogarnąć i rozwiązaniem okazały się podwyższone rabaty:

To zdjęcie z początku wiosny, a to to kilka miesięcy później:

Rzecz jasna, ponieważ ja to ja, nasadziłam zbyt dużo roślin i część będę musiała wysadzić wiosną, ale zasadniczo – jest ok. Czego nie mogę powiedzieć o innych rabatach w swoim ogrodzie. Ale obawiam się, że dopóki nie przekonam męża, że koniecznie trzeba je poszerzyć, to nic ciekawego z nimi nie wymyślę:D.

W każdym razie: pomysł był ryzykowny, bo obawiałam się, że efekt będzie toporny i całość będzie przypominała katafalk, ale jednak rośliny skutecznie zmiękczają całość i wreszcie mogę z przyjemnością tędy przechodzić.

W 2021 r. chciałabym zrobić taras i rabatę naprzeciwko niego, obawiam się jednak, że jeszcze nie damy rady. Ale może chociaż uda się zrobić jakąś osłonę koło kominka, żeby nas nie było widać od strony sąsiadów.

Blogowo

zaszła u mnie bardzo duża, niespodziewana zmiana. Mianowicie: zaczęłam na swoim blogu zarabiać! Co prawda, zarabiać to szumnie powiedziane. Powiedzmy, że „na waciki wystarcza”:D. Ale nie w tym rzecz. Blog miał służyć do tego, żeby jego czytelnicy mogli sami sobie zaprojektować ogród. A tymczasem niektórzy czytelnicy uznali, że wolą dostać projekt ode mnie:D. Co więcej, są gotowi za niego zapłacić!

Taką usługę można oczywiście zakupić u profesjonalnego projektanta ogrodu. Mam jednak wrażenie, że większość ludzi ma opory przed podjęciem takiego ryzyka – bo w końcu na taki projekt trzeba wydać niemałą kwotę, a nie wiadomo, co się dostanie w zamian. Tymczasem taki rysuneczek ode mnie kosztuje (w porównaniu do „prawdziwego projektu”) niewiele, więc i ryzyko nie jest duże.  

Żeby była jasność: wcale nie uważam, że nie warto wydawać pieniędzy na profesjonalne projekty ogrodów od uznanych projektantów. Prawdę powiedziawszy, gdyby mnie było stać, to sama chętnie skorzystałabym z usług Danusi Młoźniak lub Agnieszki Hubeny-Żukowskiej (a gdybym była nieprzyzwoicie bogata – to Dana Pearsona lub studia Acres Wild:)).

Ja jednak nie jestem takim profesjonalnym projektantem: nie stoją za mną ukończone studia w tym kierunku, mnóstwo zdanych egzaminów i lata doświadczeń.  Nie jest to moje podstawowe źródło utrzymania. Mogę sobie pozwolić na to, żeby ustalić cenę na takim poziomie, żeby nikt krępował się poprosić mnie o pomoc, a jednocześnie żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że znowu  dzieci głodne przed telewizorem siedzą bo ja zajmuję się cudzymi ogrodami:D. A przy okazji udaje się zachować to, co dla mnie było największą zaletą forum: bardzo przyjemne, koleżeńskie relacje z właścicielami ogrodów; pozbawione tej nutki „płacę, więc wymagam”, na którą często narzekają projektanci ogrodów czy wnętrz.

Tym sposobem – jak sądzę – całkowitym przypadkiem znalazłam swoją niszę na rynku.  To było moje największe odkrycie w zeszłym roku i to jest mój plan na ten rok: sprawdzić, ile projektów jestem w stanie zrobić, zanim nie przygniecie mnie nadmiar obowiązków:D. Stąd też wzięła się zakładka WSPÓŁPRACA, którą po cichutku umieściłam parę miesięcy temu, oraz konkurs świąteczny, który ogłosiłam na początku grudnia:

Wyniki konkursu!

Bardzo się bałam, że nikt się nie zgłosi i nie wiem, co bym wtedy zrobiła. Na szczęście nie doszło do takiego dramatu. Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękuję. Bardzo żałuję, że nie mogę pomóc wszystkim i przykro mi, że tyle osób muszę rozczarować. Ostatecznie zdecydowałam się wybrać do realizacji ogród pani Reginy z woj. pomorskiego. Tak jak napisałam w konkursie: zależało mi, żeby ogród był jak najprostszy (czyli miał regularny kształt i jak najmniej elementów zastanych), żeby zminimalizować ryzyko pomyłek i niedopowiedzeń nieuniknionych przy współpracy przez internet. Dodatkowo ten ogród ujął mnie tym, czego tak dramatycznie brakuje mojemu: pięknymi widokami. Z największą przyjemnością będę się zastanawiała, jak je wyeksponować i podkreślić:D.

I to by było na tyle.  Oby ten rok okazał się nie gorszy niż poprzedni. Prawdę powiedziawszy – nie wyobrażam sobie, co by musiało się zdarzyć, żeby był:D.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *