W ramach instapiątku pokażę dzisiaj kilka zdjęć, które chyba wyjaśniają, dlaczego ogławianie drzew nie jest popularne:
To są przykłady drzew ogławianych nie dla pozyskania drewna tylko ze względu na zbyt duże rozmiary. Po przewinięciu ostatniego zdjęcia możecie zobaczyć, jak ta wierzba w środku ogrodu wyglądała wcześniej i jak wyglądały prace przy cięciu. Są trudne, niebezpieczne i długotrwałe. I za trzy lata trzeba je będzie powtórzyć. Niestety, to jedyny sposób, aby drzewo z natury duże, mogło rosnąć bezpiecznie na małej działce.
Ktoś mógłby się zapytać, czym takie obcięte do zera topole różnią się od tych, które pokazywałam w poprzednim poście jako przykład okaleczonych drzew. Jak sądzę, odpowiedź brzmi: regularnością cięcia. Jak ktoś się decyduje na ogławianie drzewa, to musi to później robić regularnie. Niekoniecznie co roku, ale co trzy, cztery na pewno. Gałązki, które wyrastają z obciętych konarów nie są połączone z tkanką macierzystej, tylko rosną płytko, pod samą korą. Dlatego dużo łatwiej się wyłamują i stanowią niebezpieczeństwo dla przechodniów.
Ponadto zauważcie, że przycinane są wszystkie młode przyrosty, a nie tylko te, które aktualnie nam przeszkadzają.
Prawie tak samo ale „prawie” robi dużą różnicę…