Foundation planting – i inne ciekawostki z USA

  • Joanna 
foundation planting

Wspominałam Wam kiedyś, że lubię chodzić po zagranicznych internetach, bo zawsze czegoś ciekawego można się dowiedzieć (tak konkretnie to napisałam to w poście o ogrodach holenderskich). W szczególności warto zaglądać do Amerykanów, bo oni lubią rozkładać „proces twórczy” na części pierwsze i podawać go w formie instrukcji. Mają rady i określenia na wszystko: od albumów położonych na stoliku do ozdabiania frontu domu. I dzisiaj chciałabym napisać o pewnym pojęciu, które jest typowe dla USA i nigdzie indziej się z nim nie spotkałam. Zatem:

Co to jest to "foundation planting"?

Wyrażenie to oznacza rabaty bezpośrednio otaczające dom. Jest ono blisko związane z drugim, też typowym dla Amerykanów pojęciem, tj.: „curb appeal”, które z kolei oznacza atrakcyjność domu (i ogólnie całej działki) oglądanego od strony ulicy. Tutaj chyba powinnam wprowadzić pewien kontekst sytuacyjny:

oczywiście, że u nas też robi się nasadzenia dookoła domu i dba o to, żeby dom prezentował się schludnie. Każdy jednak robi to według własnego uznania i często dość po omacku. Jest to kwestia wyłącznie indywidualnego gustu i – bądźmy szczerzy – pieniędzy, które chcemy/możemy poświęcić na ogród. Celem zaś jest raczej przyjemność właściciela, niż zadowolenie gości/przechodniów/potencjalnych kupców. Tymczasem Amerykanie, w przeciwieństwie do Polaków, zmieniają domy średnio kilka razy w życiu. Zatem wszelkie remonty i udoskonalenia domu robią nie tylko „dla siebie” (tak jak my) ale też pod kątem tego, jak je odbierze ewentualny kupiec. W Stanach istnieje cała, bardzo rozbudowana gałąź statystyki, która bada wpływ poszczególnych wydatków na przyszłą wartość domu. Amerykańscy naukowcy;) wiedzą, czy bardziej opłaca się remontować kuchnię, czy łazienkę i o ile wzrośnie potencjalna cena domu po zainstalowaniu granitowego blatu w kuchni. Na tej samej zasadzie wyliczyli, że „curb appeal” potrafi podnieść wartość domu o 14%. Tym sposobem, moi drodzy ogrodomaniacy i zakupoholicy, kupowanie kolejnych krzaczków do ogrodu można wytłumaczyć jako „inwestowanie w wartość domu” a nie po prostu folgowanie swoim zachciankom:D.

Historycznie, „foundation planting” robiło się w celu zasłonięcia fundamentów, które są uznawane za brzydkie. Jest to kolejna różnica pomiędzy naszymi krajami, bo u nas nikt nie rozpatruje fundamentów w kategoriach estetycznych, a jeśli już, to obkłada się je kamieniem i tyle. Obecnie u nich zmieniła się technologia budownictwa i fundamentów raczej nie widać ale nasadzenia nadal się robi, bo bardzo ładnie otulają domy i łączą je z otoczeniem.

Jak poprawnie wykonać takie nasadzenia?

Oczywiście Amerykanie, jak napisałam we wstępie, opracowali szereg zasad, którymi warto się kierować przy planowaniu nasadzeń. Bardzo szczegółowo opisał je na swoim blogu Fred Gonsowski (jakiś rodak, jak sądzę). Tutaj możecie zobaczyć rysunek z kilkoma jego propozycjami, a jeśli ktoś chce bardziej zgłębić temat, to może kliknąć tutaj.

Nie będę jednak szczegółowo opisywała poszczególnych propozycji. Zarówno bowiem amerykańska architektura jak i układ działek na tyle różnią się od naszych, że większość układów zaproponowanych przez pana Gonsowskiego u nas po prostu nie ma zastosowania. Można je jednak potraktować jako ćwiczenie z kompozycji i proporcji:D. Od siebie dodam tylko, że te kompozycje są bardzo …. klasyczne. Jest to styl podobny do tego:

Obecnie  – z tego, co czytam – odchodzi się od takich formalnych, sztywnych układów na rzecz bardziej naturalistycznych:

Nie muszę chyba dodawać, że całym sercem kibicuję temu trendowi?:)

W każdym razie, niezależnie od tego, czy użyjecie świerka Conica i tawuły japońskiej, czy też świdośliwy lamarckiej i hakonechloi, czy ustawicie je symetrycznie czy też nie, warto pamiętać o kilku bardziej ogólnych wskazówkach:

wykorzystywać akcenty pionowe, przy czym najwyższe warto umieścić na rogach budynku; a nieco  niższe w charakterystycznych punktach architektury (np.: zmiana wysokości dachu albo załamanie ściany).

– stosować focal points.

– zwracać uwagę na docelowe rozmiary roślin (żeby krzewik rosnący pod oknem całkiem go nie zasłonił za kilka lat).

Kwestie techniczne też są ważne

Oczywiście, trzeba również zwracać uwagę na takie prozaiczne sprawy jak np.: instalacje znajdujące się w ziemi (żeby ich korzenie roślin nie rozerwały) albo grzyb, który może się zagnieździć w przypadku krzewu rosnącego zbyt blisko ściany. My w Polsce musimy też pamiętać o problemie ze śniegiem, którego większość Ameryki nie zna: spadające wiosną grudy śniegu mogą całkiem połamać krzewy. Jeszcze inny problem powodują szerokie okapy dachów, które u nas są bardzo popularne. Powodują one dodatkowe wysuszenie ziemi dookoła domu (dodatkowe, bo beton w ścianach z natury chłonie wilgoć i wysusza ziemię). No i jest jeszcze jedna rzecz, która mnie bardzo zdziwiła. Zauważyliście jakieś braki na poniższych zdjęciach?

Nie ma opasek!

U nas opaska jest obowiązkowym elementem domu. Konieczność osłaniania fundamentów przez deszczami jest w zasadzie aksjomatem i nie podlega kwestionowaniu. Nie widziałam w Polsce domu, który by nie miał opaski. W Ameryce z kolei (a dokładniej – na zdjęciach z Ameryki, bo przecież tam nie dotarłam) nie widziałam domu, który by miał opaskę. Nie znam ich technologii budowania ale zasady fizyki działają chyba wszędzie tak samo?

Zafrapowana tym zagadnieniem przeprowadziłam dogłębne, pięciominutowe śledztwo i okazało się, że u nich w ogóle nie ma takiego tematu! Zdarzało się, że ktoś okazjonalnie polecał obsypanie ścian domu kamieniem, ale to tylko w celu odstraszenia termitów (żeby ściany domu nie stykały się z korą). A dla odprowadzenia wody deszczowej Amerykanie za zupełnie wystarczające uważają właściwe wyprofilowanie ziemi (tzn.: ze spadkiem od domu)! Nawet inspektor budowlany tak uważa!

Kilka "przed" i "po"

Dla porównania, jak bardzo ładne obsadzenie domu (plus kilka drobnych zmian w elewacji) potrafi zmienić wygląd całego domu, pokażę kilka metamorfoz:

Na koniec chciałabym podkreślić, że my też nie wypadliśmy sroce spod ogona i mamy w Polsce mnóstwo przykładów ładnie obsadzonych domów (mimo braku pomocy ze strony amerykańskich naukowców). I naprawdę chciałabym je Wam pokazać ale tak się akurat składa, że w zasadzie wszystkie pochodzą z forum, więc ich publikowanie tutaj nie byłoby grzeczne. Dlatego muszę Was odesłać do ogrodowiska – szukajcie, a znajdziecie:D. 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *