Dzisiaj post, który z pewnością zainteresuje wszystkich: dziesiątka długokwitnących, niezawodnych bylin, które mogą się stać podstawą każdego ogrodu. Nie wszystkie przetestowałam osobiście (nie mam takich warunków) ale wszystkim sprawdziłam opinie i opisy. Na sam koniec – prawdziwy król. Roślina, która otrzymała tytuł „rośliny stulecia”, przyznany z okazji 100-lecia wystawy Chelsea Flower Show i w zupełności na niego zasługuje. Czytajcie:
10. Nachyłek okółkowy Moonbeam

Tego nachyłka wstawiam na razie na próbę, bo na razie nie mam sukcesów w uprawie tego gatunku. Być może dlatego, że kupiłam nachyłka wielkokwiatowego, który – jak pisze Zoja Litwin, jest rośliną tak krótkowieczną, że powinien być traktowany jako roślina jednoroczna (i taki też był jego żywot u mnie). Jednak nachyłek okółkowy ma opinię byliny długowiecznej. Do tego wręcz preferuje ziemie niezbyt żyzne i suche – czyli dokładnie takie jak moja. Nie wiem tylko, czy potrafię zapewnić ilość słońca wystarczającą do obfitego kwitnienia. Ma kępiasty pokrój i kwitnie przez całe lato. Usuwanie przekwitniętych kwiatów przedłuża okres kwitnienia a przycięcie całej kępy po pierwszym rzucie kwitnienia poprawia pokrój. Najbardziej popularna jest odmiana Zagreb – zgrabna kępka o wys. 30-50 cm. Ja jednak wybrałam nieco większą odmianę Moonbeam, bo dużo bardziej podoba mi się maślany kolor kwiatów.
9. Perovskia Little Spire

Perowskia dopiero zaczyna robić karierę w naszym kraju. Ma podobny kolor i podobne wymagania do lawendy, dlatego często nazywana jest „syberyjską lawendą”: lubi suche, zasadowe i ubogie gleby oraz dużo słońca. W zbyt dobrych warunkach traci srebrzysty kolor liści i robi się zielona. Posadzona w dużych ilościach tworzy cudne, pierzaste zarośla, które zachwycają jeszcze w zimie. Na wiosnę krótko się ją przycina. Odmiana Little Spire nadaje się do małych ogrodów (osiąga 50-70cm), a do dużych raczej Blue Spire – do 180 cm (ze względu na swój wzrost może się pokładać).
8. Rozchodnik Autumn Joy

Przyznam się Wam do czegoś – nie mam pojęcia dlaczego akurat ta odmiana (wraz z odmianą Matrona) jest najczęściej polecana. Rozchodniki to dość jednorodna grupa: wszystkie tworzą mięsiste, zwarte kępy, które zachowują architektoniczny pokrój od wiosny aż późnej zimy. Liście mają kolory od zielonego do bordowego, a kwiaty – od białego, przez róż, do bordo. Niewiele różnią się rozmiarem. Ale z jakichś przyczyn – wszędzie polecają właśnie tą odmianę. A kim ja jestem, by spierać się z autorytetami? Zatem przekazuję Wam tą wiedzę, od siebie dodając jedynie, żebyście nie sadzili rozchodników na wilgotnych stanowiskach (bo się będą rozkładać) i żebyście uważali na opuchlaki (to jedyne szkodniki, które im zagrażają).
7. Kocimiętka Walker's Low

Kocimiętek również jest dużo odmian ale Walker’s Low faktycznie się spośród nich wyróżnia – jest duża, nie pokłada się (tzn.: o ile ma wystarczająco dużo słońca), obficie kwitnie od maja przez całe lato właściwie. Pod koniec czerwca trzeba ją jednak mocno przyciąć, bo traci fason. Szybciutko jednak puszcza nowe pędy i kwitnie od nowa. Odpowiada jest sucha i niezbyt żyzna ziemia. Kompletnie bezproblemowa.
6. Jeżówka purpurowa

Jeżówki to bardzo różnorodny gatunek bylin: pełne, pojedyncze, białe, żółte, czerwone, różowe, wysokie i niskie. Niektóre z nich są bardziej godne polecenia niż inne – mniej się rozkładają, dłużej utrzymują kwiaty, są nieco bardziej długowieczne (chociaż ogólnie rzecz biorąc – jeżówki dość szybko zanikają, dlatego dobrze jest im pozwolić na samosiew i nie pielić zbyt dokładnie nowych siewek). Listę polecanych jeżówek możecie znaleźć tutaj lub tutaj. Swoją szaleńczą popularność zawdzięczają wyjątkowo długiemu okresowi atrakcyjności – śliczne są nawet po przekwitnięciu a ich zaschnięte kwiatostany dekorują rabatę jeszcze w zimie.
5. Rudbekia Goldsturm

Rudbekie to kwiaty znane jeszcze z babcinych ogródków. Obecnie panuje moda na biało-różowo-niebieskie rabaty, więc żółte rudbekie straciły nieco na popularności. Niesłusznie, bo cały gatunek – a odmiana Goldsturm w szczególności – jest godny polecenia. Są mało wymagające, długowieczne i ogólnie niezawodne. Kwitną obficie od sierpnia do października.
4. Aster Mönch

Astry to bardzo popularny gatunek kwiatów jesiennych. Bywają jednak dość kłopotliwe w uprawie, bo albo trzeba je opryskiwać przed mączniakiem albo trzeba je podwiązywać, żeby się nie przewracały. Odmiana Mönch jest pozbawiona tych wad a do tego kwitnie od sierpnia do października. Jak wszystkie astry, lubi słoneczne stanowisko i dość wilgotną ale przepuszczalną glebę. Jak na astra, nie jest zbyt wysoka, bo sięga do 90 cm.
3. Szałwia Caradonna

Spośród wielu odmian szałwii, jedną z najbardziej cenionych odmian jest właśnie Caradonna. Miałam u siebie kilka różnych szałwi i mogę potwierdzić, że właśnie tą najbardziej lubię: być może nie ma największych kwiatów, ale za to zawsze ma elegancki, smukły pokrój i nie łapie mączniaka. Jak wszystkie szałwie, po pierwszym kwitnieniu najlepiej ją ściąć niemalże do ziemi – bardzo szybko wyrośnie znowu i zakwitnie kolejny raz. Najlepiej się czuje w słonecznych miejscach, w średnio żyznej i niezbyt wilgotnej ziemi. Tą odmianę łatwo rozpoznacie po ciemnych łodyżkach – żadna inna szałwia takich nie ma.
2. Liliowiec Stella d'Oro

Ten liliowiec jest bardzo nietypowym przedstawicielem swojego gatunku: przede wszystkim – jest mniej więcej o połowę niższy od większości odmian (ok 40-50cm). Po drugie – zakwita już w drugiej połowie czerwca (czyli wcześniej niż inne liliowce) i kwitnie przez całe lato. Po trzecie – jego liście tworzą zgrabną kępkę przez cały sezon, a zwykłe liliowce po przekwitnięciu w sierpniu były bardzo nieporządne i szpeciły całą rabatę. Pozbyłam się. Dodatkowo, ten liliowiec jest bardzo tolerancyjny jeśli chodzi o warunki: preferuje wilgotne ziemie ale w suchych też sobie znakomicie radzi. Najobficiej kwitnie w pełnym słońcu, ale i w półcieniu da radę. Łatwo go podzielić i sobie rozmnożyć ale się nie rozłazi po rabacie. Jednym słowem – nawet jak nie kwitnie, to zdobi.
1. Bodziszek Rozanne

Na koniec – prawdziwy król tego zestawienia. Roślina, którą od kilku lat polecam wszystkim bez wahania i wszyscy mają do niej taki sam entuzjastyczny stosunek. Bodziszków jest całe mnóstwo i generalnie są to bardzo przyjemne w obsłudze rośliny. Jeśli jednak ktoś ma pecha i kupował w ciemno, to mógł natrafić na którąś z krótkokwitnących odmian, która w dodatku po przekwitnięciu robiła się bardzo brzydka. W takim przypadku można się do bodziszków zniechęcić. Nie ma takiego ryzyka w stosunku do tej odmiany.
Pierwszą sadzonkę kupiłam cztery lata temu i od tego czasu mam z nią same dobre doświadczenia:
– kwitnie NIEPRZERWANIE i bez żadnych zabiegów z mojej strony od czerwca do października; nie potrzebuje żadnego obrywania przekwitniętych kwiatów, przycinania, cudowania. Nie ma „pierwszego” i „drugiego” kwitnienia (jak np.: szałwie czy kocimiętki) – po prostu kwitnie przez cały czas;
– ten bodziszek jest dosyć duży – osiąga do 50-60 cm wysokości i 80 cm szerokości; ma dość wątłe łodygi a mimo to nawet największe deszcze nie dały rady go położyć; jak na bodziszka tworzy dość zwartą kępę i lepiej zostawić dla niego dużo miejsca (mam porównanie np.: z odmianą Orion, którą najlepiej posadzić przy jakimś krzewie, żeby mogła się po nim wspinać – bez tego bardzo szybko zaczyna przypominać naleśnik);
– nigdy żadne szkodniki go nie ruszyły i żadne choroby się go nie imają;
– do długiego kwitnienia wystarcza mu jednorazowe zasilenie kompostem/obornikiem na początku wiosny (nie jak np.: surfinie, które potrzebują nawozu co dwa tygodnie); nie potrzebuje również częstego podlewania; w czasie upałów daje czasem znać oklapniętymi listkami, że potrzebuje trochę wody ale po podlaniu natychmiast wraca do formy bez szkody dla dalszego kwitnienia.
Jednym słowem – w zasadzie bez żadnej roboty z mojej strony mam kwiaty przez prawie pół roku.
Może to i dobrze, że ten bodziszek trudno się dzieli (ma bardzo zwartą karpę), bo inaczej miałabym go w całym ogrodzie a to by było bardzo nudne:D. Prawdopodobnie z tego samego powodu ma dość wysoką cenę.
Bodziszek Rozanne w moim ogrodzie
Jako dowód wszystkiego, co wyżej napisałam, przedstawię kilka zdjęć z 2019 r. – wszystkie pokazują tą samą kępę.





Dopiero te zdjęcia uświadomiły mi, jak bardzo ta rabatka zmieniła się w ciągu zaledwie dwóch lat i ile roślin mi wypadło…. Ale bodziszek Rozanne jest niezawodny. Prawdę powiedziawszy, aż się boję go tak reklamować, bo za parę lat okaże się, że widać go w każdym ogrodzie – jak szczepione iglaki:D. Zatem nie zapomnijcie o pozostałych roślinach, które wymieniłam – z ich pomocą można stworzyć kolorową rabatę, która będzie kwitła przez cały sezon.
Od zwykłej Caradonny chyba wolę odmianę Compact. Mam wrażenie, że jest bardziej pękata od dołu, w sensie sadzonka ma więcej kwiatów, jest gęsta już od samej nasady. Jest też niższa niż odmiana podstawowa – do ok. 40 cm. Tydzień po ścięciu na krótko już zaczyna puszczać nowe listki. A bodziszek Rozanne jest absolutnie niezawodny. Zrobiłam na wiosnę sadzonkę i już obie mają po 40 cm i kwitną bardzo mocno. Dobrze, że go swego czasu u ciebie wypatrzyłam na rabacie :)
Masz na myśli Deep Compact Blue? Ja mam wersję Rose i w pierwszym roku faktycznie bardzo fajnie wyglądała, a w tym roku jakoś marnie. Ale prawdę powiedziawszy – ten sezon dla wszystkich szałwi jest jakiś trudny. Takie mam wrażenie.
A bodziszek jeszcze Ci urośnie:D
Wszystkie te byliny wyglądają znakomicie. Zawsze uważałem, że byliny idealnie wypełniają rabaty kwiatowe i było to zawsze coś, czego brakowało mi w ogródku mojej mamy. Zawsze zostawiała puste przerwy między kwiatami na ok. 20cm. Nie wyglądało to źle, ale z bylinami wyglądałoby to jeszcze lepiej. Pokażę jej ten wpis, to może ją przekona do zasadzenia bylin na rabatkach.
100% racji! Też często sobie myślę, że tym ogródkom składającym się z samych krzewów, przydałoby się wypełnienie bylinowo-trawiaste:D:D:D
Rozanne jest fantastyczny. U mnie wspina się na róży i ma wysokość ok 1m. Wypełnia luki. Zakupiłam w Albamarze jeszcze 3 szt. Według Pani wskazówek podleję na wiosnę gnojowica. Pozdrawiam
Ja sama muszę o swoje rozanne zadbać – najstarsze egzemplarze kiepsko u mnie w tym roku wyglądały.
Projekt ogrodu bez bylin jest niepełny. Byliny pozwalają, by niemal cały rok coś kwitło. By puste przestrzenie były wypełnione i w końcu zimą nie tylko iglaki dawały kolor.
Dokładnie tak!
Planuję rabatę przyciągającą zapylaczy. Większość tych bylin znałem i uwielbiam chociażby jeżówkę czy kocimiętkę, ale niektóre to dla mnie nowość. Dziękuję za inspiracje :)ss
O rabatach dla zapylaczy napisałabym odrebnego posta, bo to trochę dłuższy temat. Uważam że obecnie modne i polecane „rabaty bylinowe dla zapylaczy” nie wyczerpują tematu